sobota, 30 czerwca 2012

Gdy przychodzi szczęście, zawsze pojawiają się problemy.

*Tydzień później.*

Właśnie wracałam do domu z Nowego Jorku. Koncert Muse, na którym byłam z Alanem, był zdecydowanie udany. Atmosfera, po prostu nie do opisania.
Siedziałam wygodnie w fotelu i rozmyślałam.
Za trzy godziny wylądujemy i nareszcie zobaczę Harry'ego.
Bardzo za nim tęsknię, a nie widzieliśmy się zaledwie cztery dni.
Na chwilę obecną, sytuacja w miarę się uspokoiła.
Prasa już nie robi takiej afery z tego, że jesteśmy ze sobą.
Fanki stały się milsze, a nawet bardzo chętnie rozmawiają ze mną na Photoblogu czy Twitterze.
No cóż, wybaczyłam im to hejtowanie. Nie należę do pamiętliwych osób... czasami.
Na lotnisku miał czekać na mnie Harry. Dzisiaj też jest ostatni dzień wolności. 
Od jutra wracam na uczelnię. Nie będzie tak źle. Zrezygnowałam z historii sztuki, więc zostało mi tylko zarządzanie.
Byłam tak pochłonięta myślami, że nawet nie zauważyłam, że już wylądowaliśmy.
Wysiadłam z samolotu. Odebrałam swój bagaż.
W terminalu szybko zauważyłam Harry'ego z całą ferajną. No, trudno było ich nie zauważyć.
Hahaha, bardzo twórcze. Zostałam przywitana wielkim transparentem z napisem: "Kaleb, where are you?! We waiting for you!"
Louisa naprawdę nikt porządnie nie sprał. Coś mi się wydaję, że ja będę pierwsza.
- Cześć chłopaki. Jak ja się za wami stęskniłam!
Przytuliłam każdego po kolei. Harry'ego zostawiłam sobie na koniec.
- Byłeś grzeczny? - szepnęłam mu do ucha.
- Oczywiście. - zaśmiał się.- No jak by inaczej. Idziemy sobie stąd?
- Yhy.
Ruszyliśmy wszyscy do wyjścia. Chłopcy szli z przodu, a my za nimi.
- Dałoby radę jakoś się ich po drodze pozbyć? Nic do nich nie mam, bo kocham ich jak braci, ale chciałabym spędzić trochę czasu z tobą, bo później już nie będzie tyle czasu.
- Wiem. - powiedział smutno.- Lou...
- Harry, my idziemy do Nandos, bo Niall jest głodny... Jak zawsze zresztą.- powiedział Louis.- Zabierzemy się samochodem Zayna, a wy gdzieś jedźcie razem.
- Okej.- powiedzieliśmy z Harrym równocześnie.
Chłopcy pomachali nam i już ich nie było.
- To gdzie jedziemy? - spytał Harry.
- Do domu.
- Okej.
Spakowaliśmy moją walizkę do bagażnika i pojechaliśmy do mojej kamienicy.
Po dwudziestu minutach byliśmy na miejscu.
Windą wjechaliśmy na górę, otworzyłam nam drzwi.
Przepuściłam Harry'ego z moją walizką, a potem sama weszłam do środka.
- Jak dobrze być w domu. - szepnęłam. - Chcesz coś do picia? - spytałam zdejmując buty.
- Hmm... Może być sok.
- Dobra, to chodź do kuchni.
Wyjęłam sok z lodówki i nalałam go do szklanek.
Harry objął mnie od tyłu i zaczął całować w kark.
- Stęskniłem się za tobą, wiesz?
- Mhmm...- przez niego mruczałam jak jakaś kotka.
Odwrócił mnie twarzą do siebie. Zaczęliśmy się całować.
Głaskałam jego loczki, szyję, tors.
W końcu nie wytrzymałam i pociągnęłam jego koszulkę do góry.
Wkrótce wylądowała na podłodze.
Oderwaliśmy się od siebie żeby zaczerpnąć trochę powietrza. Pocałunkami zjeżdżał w dół po policzku, przez kark do moich piersi, przy okazji rozpinając moją koszulę.
Nie powiem, żeby mi się to nie podobało.
W pewnym momencie, Harry złapał mnie za tyłek i posadził na blacie kuchennym.
Teraz było o wiele wygodniej. Znów namiętnie całował moje wargi.
Właśnie się brał za rozpinanie mojego stanika, gdy ktoś chrząknął.
Odskoczyliśmy od siebie jak oparzeni.
Harry zasłonił mnie sobą.
W drzwiach stała rozbawiona Darcy z Nathanem, który miał minę, jakby ktoś go przed chwilą uderzył.
- Eee... Cześć Darcy. Cześć Nathan. Co wy tu robicie? Przecież zamykałam drzwi na klucz.
- Cześć wam. - przywitała się. - Wyjęłam klucz ze schowka. - jako dowód pokazała klucze.
- Hazza, przypomnij mi żebym więcej nie chowała tam kluczy.
- Ok.
Całkowicie zapomniałam, że Dar dzisiaj wraca.
Harry podał mi moją koszulę i szybko ją ubrałam.
W międzyczasie Darcy tłumaczyła jak to spotkała Nathana na schodach i zaciągnęła go na górę.
Cudownie. Czułam, że mam czerwone policzki.
Nie wspomnę już o Harrym. Jego ta sytuacja bawiła.
Głupek.
Spojrzałam na Nate'a. Wyraźnie coś go gryzło.
- Yyy... to może przejdźmy do salonu.
Wszyscy poszli we wskazane miejsce.
Ja zostałam w kuchni. Wzięłam jeszcze dwie szklanki i wyciągnęłam jakieś ciastka z szafki.
Zaniosłam to do salonu.
Nie było mnie tylko przez chwilę, ale atmosfera zmieniała się diametralnie.
Harry i Nathan łypali na siebie wrogo, a Darcy starała się załagodzić sytuację.
- Co tu się stało? Zachowujecie się jakbyście mieli zaraz pozabijać. - stwierdziłam.
- To niech Nathan powie ci to co mi powiedział. - odezwał się Hazza.
- Bo robisz z Kath dziwkę. Myślisz, że nie wiem jaki jesteś? Zabawisz się nią, a potem co? Powiesz jej do widzenia, nie chcę cię znać, bo byłaś tylko epizodem w moim życiu?
Byłam zaskoczona tym co usłyszałam. Nigdy bym nie pomyślała, że Nathan mógłby coś takiego powiedzieć, ale on jeszcze nie skończył.
- Znam ją już prawie dwa lata i wiem jaka jest. W ogóle nie zasługujesz na nią. - teraz spojrzał na mnie. - Wiesz Kathy, ja cię kocham, ale za każdym razem kiedy już miałem ci powiedzieć, traciłem odwagę.
Wow. Teraz to mnie zagiął.
Jak ja nienawidzę takich momentów. Weź komuś delikatnie powiedz, że nie pasujecie do siebie, a co najważniejsze, że nie kochasz go. Przynajmniej nie w ten sam sposób.
- Nath, ja też cię kocham, ale tylko jako przyjaciela albo starszego brata.
Harry w tej chwili nie wytrzymał. Zamachnął się pięścią. Trafił Nathana w policzek.
- To za to, że nazwałeś moją dziewczynę dziwką.
- Harry, uspokój się! - krzyknęłam na niego. - Nate nic ci nie jest? Idź z Darcy do kuchni. Przyłoży ci coś zimnego do twarzy, a ty Harry idziesz ze mną na górę. Musimy porozmawiać.
Wzięłam go za rękę i poprowadziłam w stronę schodów. Tam zabrałam go do mojego gabinetu.
Było tu pełno papierów związanych z Harrodsem, ale też notatki, książki, stare referaty.
- Nie musiałeś go bić, Harry. Wiesz ja też mam ręce.
- Ale on nazwał...
- I uszy też mam. Uwierz mi, potrafię się bronić.
- Wiem, po prostu... robię się trochę nadopiekuńczy. Kocham cię.
Przytuliłam się do niego. Ten człowiek mnie rozbraja. Nie potrafię się na niego długo gniewać.
Trudno, zawsze można poudawać złość, ale nie teraz.
- Chcesz zostać na noc?
- Chętnie, ale nie będę przeszkadzał? Darcy wróciła, a ty jutro musisz iść na uczelnię.
- Ja to wszystko wiem. Dar jest tutaj tylko dziś, bo do jutra akademik jeszcze jest zamknięty. Zajęcia zaczynam dopiero o 09:15, bo już nie mam historii sztuki. To jak zostajesz?
- No pewnie.
Pocałował mnie krótko w usta i zeszliśmy na dół. Nathana już nie było, a Spencerek siedziała na kanapie i zajadała się ciastkami.
- I mi nic nie zostawiłaś? Jak mogłaś. - udawałam oburzenie. - No chodź tu. Muszę się z tobą przywitać.
Podeszłam do niej i mocno ją uściskałam.
Spędziliśmy w salonie miło czas. Koło 22, Harry zadzwonił do Lou, żeby mu przekazać, że nie wraca na noc, przez co chłopcy się śmiali i tłumaczyli jak uprawiać bezpieczny seks.
Wtedy popatrzyłyśmy się na siebie i zgodnie z Darcy pokręciłyśmy głowami.
Faceci są jak dzieci, niby dorośli, ale jednak dziecinni.
O 23 zjedliśmy kolację. Darcy poszła do pokoju gościnnego, a ja z Hazzą do mojego.
Harry poszedł pod prysznic, a ja w tym czasie rozpakowywałam moją walizkę.
Po 20 minutach wyszedł w samym ręczniku.
Uuu... Zdecydowanie jest na co popatrzeć.
Szybko się odwróciłam i poszłam do garderoby, a tam znalazłam to co szukałam.
Wyszłam z niej i rzuciłam ciuchami w Hazze.
- Co to? - spytał.
- Ubranie.
- Twojego byłego?
- Fuu... Nie przypominaj mi o nim. Nie, to koszulka i bokserki Alana, bokserki mu zabrałam, bo mi się podobały, a koszulkę mi oddał.
- Ładnie to tak zabierać komuś ubrania? - spytał z łobuzerskim uśmiechem.
- No jak mu się nie podobały. Dostał je od swojej byłej i wcale w nich nie chodził, to po co miały leżeć i się marnować.
- A tu się nie marnują?
- Nie, bo w nich czasami śpię.
- Dzięki.
- Dobra ja idę pod prysznic.
Piętnaście minut później, gotowa do spania, położyłam się obok Harry'ego.
- Dobranoc kochanie. Kocham cię. - powiedział całując mnie w czoło.
- Dobranoc Harry. Ja też cię kocham. - odpowiedziałam przytulając się do niego.
Dziesięć minut później zmorzył nas sen.

7 komentarzy:

  1. świetny jak zawsze<3 moment kiedy Darcy i Nathan przyłapują Harry'ego i Kath w kuchni rozbrajający. przez nich do niczego nie doszło, eh. z niecierpliwością czekam na następny<3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahaha.xd
      Dzięki za miłe słowa. :D
      Nawet nie wiem, co mam pisać, a ten moment z przyłapaniem powstał zupełnie przypadkowo, ale jak widzę bardzo się wam podoba. :)

      Usuń
  2. O ciekawie , ciekawie .! ;]
    Dzieje się dużo i fajnie ! ^^
    Czekam na następny jak zawsze... ;p
    Pozdrawiam . ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No musi się dużo dziać, bo inaczej byłoby nudno i monotonnie. :D
      Bardzo cieszę się, że czytasz i mam nadzieję, że kolejny rozdział zaspokoi twoje oczekiwania. :*

      Usuń
  3. dobry pomysł z tym przyłapaniem ;p
    Daleeej pisz <3 : ****

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zazwyczaj na coś takiego wpadam kiedy piszę z moją przyjaciółką, która jest moją inspiracją jako Darcy.
      Oczywiście, że będę dalej pisać.
      Za dużo mam pomysłów w głowie. :D
      :*:*:*

      Usuń