sobota, 30 listopada 2013

Akcja "Poskromić Noelle" rozpoczęta!

Nie mogę powiedzieć, że nie robiłam z siebie rozlazłej pizdy, ryczącej po kątach, bo robiłam, ale tak tylko troszeczkę. Po tym co zobaczyłam, wstąpiła we mnie mnie nowa determinacja. Chciałam się jej odpłacić, ale tak, żeby sobie zapamiętała, że zadarła z równie ostrym graczem.
Jedyne chwile załamania nachodzą mnie nocą. Leżę bezsennie w łóżku, płaczę w poduszkę i zasypiam ze zmęczenia. Tak było od tygodnia.
Przez pierwsze 3 dni telefon non stop dzwonił, przychodziło multum smsów od niego, ale... potem przestał. Tak po prostu.
Wciąż obmyślałam plan, jak się na niej zemścić. Tak, wiem. Zemsta to zła rzecz itd. itd., ale w tym przypadku biorę to za punkt honoru. Chcę jej po prostu udowodnić, że nie zawsze wszystko ujdzie jej na sucho.
Pamiętnik Noelle.
Dzisiaj znowu przyszła odwiedzić Nialla. Właśnie siedziałem w salonie i pracowałam nad papierami, które Scott mi przysłał do zatwierdzenia spraw w fundacji, kiedy weszła z nim do salonu. Wtedy to zauważyłam i poczułam się jakbym dostała nagłego olśnienia. Jak udowodnić, że Noelle nie jest taka święta? Potrzeba mieć konkretny dowód - jej pamiętnik.
To nie powinno być trudne, szczególnie, że wszędzie z nim chodzi, a jeśli nie uda się tu, co nie wchodzi w rachubę, no to... trzeba będzie zrobić coś nielegalnego.

~*~

- Serio, chcesz się jej włamać do domu?! - spytała zaskoczona Megan. 
- Katherine, to nie jest dobry pomysł. - dodała Darcy.
- Ale nie mamy lepszego! To jest jedyny sposób! - byłam bardzo pewna swego.
Dar westchnęła.
- Kath, musi być inny sposób. Jeśli cię przyłapią, to koniec. Będziesz miała zszarganą reputację i wpis aktach. 
- Nie bądź taką pesymistką. Po prostu musimy zadbać o to, żeby jej w tym czasie nie było w domu. Pójdę tam, sfotografuje cały pamiętnik, odłożę na miejsce i już mnie nie ma. Szybko się z tym uwinę.
Do tej pory milcząca Megan zabrała głos.
- Darcy ma rację. Ten plan nie ma racji bytu. - pokręciła głową sceptycznie.
- Och, dziękuję wam za waszą wiarę. Normalnie nie spodziewałam się, że aż tak wam się spodoba. - powiedziałam z sarkazmem, lekko rozdrażniona. - Skoro, tak stawiacie sprawę, poradzę sobie sama.
- Katherine, nie bądź głupia! - krzyknęła Dacy. - To się nie uda. Po prostu odpuść sobie.
Spojrzałam na Dar, a ona aż się skrzywiła widząc moją minę.
- Ja tego tak nie zostawię. - odparłam z prostotą i wyszłam z mojej sypialni. 

- Tonący brzytwy się chwyta. - szepnęła cicho Darcy.
- Co? - spytała Megan.
- Katherine jest zdesperowana. Jej oczy... dzieje się naprawdę coś złego.
- I co teraz?
- Ona jest uparta. Wpakuje się w niezłą kabałę, jeśli jej nie powstrzymamy.
- W takim razie co zrobimy?
- Nie pozostaje nam nic innego jak pomóc jej. 

*Następnego dnia.*

Nadeszła godzina W. Pora się zbierać, póki Noelle nie ma w domu. Westchnęłam głośno i zaczęłam się przebierać [LINK].
Wtedy ktoś wszedł do mojego pokoju bez pukania. Harry. Och, jeszcze tylko jego mi tu brakowało.
- Zanim mnie stąd wyrzucisz, chciałbym z tobą porozmawiać.
- Ale my nie mamy o czym. - odwróciłam się do niego tyłem i zaczęłam wiązać włosy w kucyk.
- Jest. Katherine, ja chciałem cię przeprosić za to co się wtedy stało, ale to nie było to co myślisz. Ona się potknęła i żeby nie upaść złapała mnie za ramiona.
- Skoro tak uważasz, to nie mamy o czym rozmawiać. - pociągnęłam za włosy mocniej niż było trzeba. - Przyjmij do wiadomości, że ona zrobiła to celowo, mami cię jak innych. - odwróciłam się i podeszłam do drzwi od pokoju. - A teraz wybacz, ale mam pilną sprawę do załatwienia.
- Ważniejszą od nas? - spytał.
Nie odpowiedziałam mu, tylko opuściłam pokój. Po drodze spotkałam Megan.
- Wiesz co masz robić. - Meg odpowiedziała skinieniem. - Zadzwoń do Darcy i powiedz, że już wychodzę. - kolejne skinienie.
Wzięłam kluczyki do Maserati Alana i wyszłam z mieszkania. Harry nadal deptał mi po piętach. Wsiadłam do windy, on za mną.
- Masz tak zamiar za mną łazić?
- Tak.
- Nie masz nic lepszego do roboty? Może jakąś próbę czy coś?
- Zrobiłem sobie wolne.
- Rozumiem. - zacisnęłam usta w cienką linię.
Cholera, muszę się go jakoś pozbyć, bo inaczej cały plan nie wypali, a to jest bez sensu.
- To możesz iść na próbę, bo ja i tak nie mam zamiaru z tobą rozmawiać. - wysiadłam z windy. - A teraz żegnam.
Pięć minut później przeklinałam się w duchu, że nie byłam bardziej przekonująca. Dlaczego? Bo ten cholerny idiota, który jest moim chłopakiem, siedzi obok mnie, a ja jadę do mieszkania Noelle.
Teraz to i ja wiem, że ten plan nie ma racji bytu. Nie z nim.
- To gdzie jedziesz? - Harry silił się na swobodę.
- Tam, gdzie nie powinno cię być. - burknęłam i zatrzymałam się na czerwonym świetle.
Zresztą mnie też tam nie powinno być, ale to już mniej istotna kwestia.
- Nie złość się na mnie.
- To po co się wtrącasz w nieswoje sprawy.
- Chyba mam prawo wiedzieć. Jestem twoim chłopakiem.
- Ty mi się ze wszystkiego nie spowiadasz, to dlaczego ja bym miała. Jest jeszcze coś takiego jak brawo do przestrzeni osobistej. - ruszyłam i skręciłam w prawo. - A to jest przestrzeń osobista i ty ją naruszasz.
- Masz się zamiar tak kłócić?
- Sam zacząłeś.
Im bliżej byłam mieszkania Noelle tym bardziej się denerwowałam i wściekałam na Harry'ego.  W końcu zaparkowałam przed jej kamienicą. Gaszę silnik i odwracam się do Harry'ego.
- Zostań tu, zaraz wrócę.
- Dlaczego zaparkowałaś przed mieszkaniem Noelle? - spytał Hazza z konsternacją.
Cholera! Cholera! Cholera! Tego nie przewidziałam.
- Po prostu zostań tu, dobra?
- Idę z tobą.
Jeszcze lepiej. Wiedziałam, że nic na to nie poradzę.
Przeszliśmy razem przez ulicę.
- Po co tu jesteśmy?
- Po coś, czym nie będziesz zachwycony i lepiej żebyś nie był w to zamieszany, bo zrujnujesz cobie karierę.
- Katherine, co ty chcesz zrobić?!
- Włamać się do cudzego mieszkania.
- Ale po co?
- Idziesz ze mną, czy zamierzasz tak trajkotać? Bo jak tak, to ja panu podziękuję.
- Idę z tobą. Pomogę ci.
- Pomożesz mi?! - aż przystanęłam z wrażenia. - W ogóle nie wiesz w jakim celu chcę to zrobić i wiesz, że to nielegalne, a ty mówisz, że mi pomożesz? Ot tak? Na pewno dobrze się czujesz?
- Tak, czuję się dobrze. - złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę drzwi. - Chodź. Sama mówiłaś, że jest mało czasu.
No takiego obrotu sprawy to nikt by się nie spodziewał. No... przynajmniej ja bym się tego po nim nie spodziewała.
Byliśmy już pod drzwiami mieszkania Noelle na ostatnim piętrze kamienicy.
- A teraz co zamierzasz? Pogrzebać wsuwką w zamku, jak robią na filmach?
- Chcesz, możesz spróbować. - wyjęłam wsuwkę z włosów i podałam mu ją.
Gdy Harry mocował się z zamkiem, ja rozglądałam się po otoczeniu. Wycieraczka - to zbyt oczywiste. Pod doniczką z kwiatkiem - łatwo się domyślić. Jednak kwiatek mnie zainteresował. Przyjrzałam mu się dokładniej. Doniczka!
- Udało ci się?
- Nie, tylko zmarnowałem ci wsuwkę.
- Przeżyję bez niej. - powiedziałam.
Podeszłam do kwiatka, przytrzymałam doniczkę butami, po czym pociągnęłam za kwiatka. Okazało się, że kwiatek stał w dwóch doniczkach, a w tej, którą przytrzymałam butami był klucz.
Chociaż raz los się do mnie dzisiaj uśmiechnął.
- Hazz, odsuń się. Mam klucz.
- Skąd?
- Był w doniczce.
- Jak się domyśliłaś?
- Sam wiesz, że mam skrytkę na klucz, to jest też jakieś prawdopodobieństwo, że inni też tak robią. - otworzyłam drzwi. - Tylko z tą różnicą, że moja skrytka stoi pusta.
Szybko doprowadziłam doniczkę do pierwotnego stanu i weszłam z Harrym do mieszkania, po czym zamknęłam za nami drzwi na klucz. Rozglądałam się wszędzie. Nawet ładne mieszkanie, ale nie w moim guście.
- Gdybym była Noelle, gdzie bym to schowała.
- Co?
- Pamiętnik. - spojrzałam na uchylone drzwi. - W sypialni, no oczywiście.
Potem zaczęły się poszukiwania. Było o tyle trudniej, że od razu musieliśmy odkładać rzeczy aby leżały tak jak przedtem. Przetrząsnęliśmy pół pokoju i nic nie znaleźliśmy. Jednak nasze poszukiwania nie potrwały długo. Usłyszeliśmy dźwięk przekręcanego zamka i Noelle, która rozmawiała przez telefon.
O kurwa! Rozejrzałam się po pokoju, złapałam Harry'ego za rękę i zamknęłam nas w szafie. Nie powiem żeby to było genialne posunięcie z mojej strony. Cholera!
Muszę szybko coś wymyślić, zanim ona tu przyjdzie.
Szybko wyjęłam telefon z kieszeni i postanowiłam napisać smsa do Megan.

"Megan, zrób coś! Noelle wróciła do domu, a my utknęliśmy w szafie w sypialni. Weź do niej zadzwoń albo poproś Nialla żeby zadzwonił, żeby do was przyszła. Po prostu zrób cokolwiek, żeby wyszła z mieszkania!!!"

Nie powiem, że to był najmilszy sms, ale to jest cholernie kryzysowa sytuacja.
Staliśmy na przeciw siebie już od dłuższego czasu, mieliśmy tak ograniczone pole manewru, że w żaden sposób nie mogliśmy się ruszyć. 
Wtedy coś poczułam.
- Co robisz? - szepnęłam cicho.
- Nic. - odparł również szeptem.
- Część ciebie "coś" robi. - upierałam się przy swoim, zerkając przy tym w dół.
- Och, przepraszam. - w końcu zrozumiał, mogłam sobie wyobrazić jak zaczyna się rumienić.
- Przestań!
- Tak jakby nie kontroluje tego. - wiedziałam, że jest mu coraz bardziej głupio.
- No dobra, to się odwrócę. - proponuję.
- Tak, zdecydowanie. - żywo mi przytakuje.
- Eee... Katherine? - słyszę chwilę później.
- Tak?
- Jest jeszcze gorzej. - powiedział z zażenowaniem.
Nie musiał mi tego mówić, bo doskonale to wiedziałam. Dlatego też, znowu się odwróciłam, a wtedy przepadłam z kretesem.
Znacie to uczucie przyciągania? Tak silnego, że czujesz się bezwolny? Tak właśnie poczułam się ja. Gdy spojrzałam na jego usta... po prostu musiałam go pocałować. Wiedziałam, że on czuje to samo, bo zdradzały go oczy.
Już prawię się pocałowaliśmy, gdy Harry niebezpiecznie się przechylił i prawie upadł na wiszące za nami ubrania.
W tym momencie weszła  do sypialni Noelle. Cholera! Teraz to już jesteśmy martwi.
Uratował nas dźwięk jej dzwoniącego telefonu.
- Halo? O! Cześć Niall. - mruczała niczym kotka. - Chcesz się spotkać? Ty i Megan zapraszacie mnie na kręgle? Czy przyjdę? Ależ oczywiście, że tak. Tylko się przebiorę. Nie przebierać się? Och, jesteś taki słodki. Masz rację, już wychodzę. - usłyszeliśmy jej oddalające się kroki.
Dzięki ci Boże!
Potem było już tylko trzaśnięcie drzwiami i dźwięk przekręcanego klucza, a my straciliśmy równowagę i wypadliśmy z szafy, przewracając jakieś pudełko.
Los do nas się uśmiechnął. Między fałdami seksownej bielizny leżało to, czego szukaliśmy - pamiętnik Noelle.

~*~

- Nie wiem, jak żeście to zrobili, ale muszę przyznać, że wykazaliście się nie lada odwagą i sprytem, ale też zachowaliście się jak totalni idioci. - powiedziała Darcy przeglądając zdjęcia stron pamiętnika. - Kurczę, będę musiała powiedzieć Zaynowi, żeby wyjął klucz ze skrytki, bo jeszcze do mnie się włamiesz. - zerknęła na mnie uśmiechając się krzywo.
- O tak. Otworzę sobie, kiedy będziecie bardzo sobą zajęci i powiem: "Ups, czy ja wam w czymś przeszkadzam?". Zresztą to nie było włamanie, bo mieliśmy klucz, który sobie pożyczyliśmy.
- Jak zwał tak zwał. - odparła. - O, tu jest ciekawy kąsek, chociaż nie wywołuje u mnie zachwytu.
- Czytaj. - mówimy jednocześnie ja, Harry i Megan.
- Okey, okey, już czytam. - pokręciła głową. - "Niall to nie jest jakiś tam mega seksowny. To raczej przeciętny okaz chłopaka, bo na moje oko, to do faceta mu jeszcze daleko. Jednak Zayn to co innego. Wygląd przyjemny dla oka, a w łóżku też musi być niezły. Szkoda tylko, że marnuje się przy tej jego pseudo artystce. Nie wiem, skąd się tacy ludzie biorą." A to suka! - oburzyła się Darcy. - To wpis z przed tygodnia.
Biorę inną kartkę i czytam.
- "Katherine, to ciężki orzech do zgryzienia. Nigdy nie wiem jak mam się przy niej zachować." To mi akurat nie przeszkadza. - powiedziałam. - "Z początku myślałam, że jeśli będę miła i w ogóle, to może wkupię się w jej łaski, ale nie, Megan wszędzie się wpierdziela!!! Już ją prawie miałam. Te jej kłótnie z Harrym to niezła gratka. Zawsze mogę odbić Harry'ego. Szkoda tylko, że nie jest tak naiwny ja Niall." - westchnęłam. - Wpis z przed 10 dni.
- Ale ona po nas jeździ. - nachmurzył się Harry i wziął kolejną kartkę. - "Och, ten wieczór był niesamowity!!! Tyle się działo. Boże, do tej pory nie mogę opanować śmiechu, jak sobie przypomnę minę Katherine. Ten szok, rozczarowanie... coś pięknego. Myślałam, że Harry nie jest taki głupi na jakiego wygląda, szczególnie, że sprawiał zupełnie inne wrażenie, ale ta akcja w kuchni... Hyh, bidulek. Myślałam, że narobi w gacie, tak się przestraszył. A już myślałam, że będzie z kim poflirtować." Nie skomentuję tego. - powiedział Hazza, wściekle przyglądając się fotografii. - Teraz doskonale cię rozumiem, Kath. Miałaś rację, a przede wszystkim Megan.
- To napisała w dniu przyjazdu do Londynu. - powiedziała Meg. - "Kariery jako modelka nie zapoczątkuję, jeśli nie będę miała jakiś "pleców". Od bidy może zawsze być Niall, który z pewnością wygląda o wiele lepiej niż dawniej, szczególnie że nie ma już tych potwornych krzywych zębów. Mam nadzieję, że przestał się już śmiać jak hiena, bo tego bym nie zniosła." Zdzira! - krzyknęła z oburzeniem. - A  dwa dni później pisze: "No, no, no. Kto by pomyślał, że Niall będzie zarywał do takiego pasztetu? Cóż, gustów się nie ocenia, ale nawet on mógł wybrać lepiej." - Megan zerwała się szybko z miejsca. - Zabije ją. Przegięła tym razem.
Również wstałam i złapałam ją za ramię.
- Megan, nie rób niczego pochopnie.
- A ty nie zrobiłaś niczego pochopnie? Hmm... Na przykład włamałaś się do cudzego domu?!
- Nie w tym rzecz. Mamy tu niepodważalne dowody na to, że Noelle coś knuje i nie możemy od tak wyskoczyć jak Filip z konopi. Trzeba to dobrze rozegrać, dlatego najpierw musimy pogadać z Niallem.
- A co ci to da?! Kompletnie nic! To jego pseudo przyjaciółeczka i będzie jej bronił. - odparła wściekle Meg.
- Nie mów co zrobi, bo i tak tego nie wiesz. - odparłam starając się być spokojna.
- Dziewczyny spokojnie! - powiedział Harry kładąc mi rękę na ramieniu.
- Co tu się dzieje?! Słychać was w całym domu.
Nagłe pojawienie się Nialla sprawiło, że wszyscy zamilkliśmy jak jeden mąż.
- Powie mi ktoś co tu jest grane?
Darcy pobieżnie przejrzała zdjęcia i podała niektóre z nich Niallowi. Ten przeczytał je, a potem spojrzał na nas.
- Co to jest?
- Pamiętnik Noelle. - mruknęłam cicho.
- To nie jest jej pamiętnik.
- To jest jej charakter pisma. - dodała Darcy.
- Wiem, ale to nie jest on. - Niall gwałtownie kręcił głową, sam sobie zaprzeczając.
- Ona naprawdę to napisała. - stwierdził Harry z poważną miną.
- Kłamiesz! - krzyknął Niall. - Ona by czegoś takiego nie zrobiła.
- Niall... - zaczęła mówić Megan.
- Ty też?! - spojrzał na nią. - Wierzysz im?! Skąd do cholery wy to macie?! - Horan złapał się za włosy. - Nie wierzę, nie wierzę... - cały czas powtarzał.
Chwilę później wyciągnął telefon z kieszeni.
- Noelle, możesz przyjść do mieszkania Katherine? Nie, nic się nie stało, po prostu chcę z tobą porozmawiać. Okey, poczekam. - rozłączył się.
Jeszcze raz na nas spojrzał, po czym zebrał wszystkie zdjęcia i wyszedł bez słowa z pokoju.
W pokoju zapadła grobowa cisza.
- A nie mówiłam? - szepnęła Megan drżącym głosem.
Nie powiem, że to był najlepszy sposób na powiedzenie mu prawdy, ale... nie jestem pewna czy inny sposób by zadziałał.
Bez zbędnych słów wyszłam z pokoju. Miałam pójść do salonu, ale rozmyśliłam się i poszłam na dach.
Spędziłam tam ponad godzinę, oglądając jak słońce chyli się ku zachodowi i powoli zapada noc.
Moje ciało drżało z zimna, ale nie chciałam jeszcze wracać do tego bagna.
Nagle usłyszałam uchylające się drzwi i stek przekleństw, którymi mógłby się poszczycić niejeden bandzior.
- Och, Katherine. Nie wiedziałem, że tu jesteś. - powiedział Niall, kiedy mnie zauważył.
- Siadaj. - poklepałam miejsce obok siebie, na co on chętnie przystał.
Przez długi czas milczeliśmy.
- W życiu się czegoś takiego nie spodziewałem. Nie wiedziałem, że Noelle jest zdolna do takich rzeczy. No może coś podejrzewałem, ale to i tak nie zmienia faktu, a Megan...
- Nie wiń ją o nic. - przerwałam. - To był mój pomysł z tym włamaniem i tylko mnie możesz za to winić.
- Wcale nie to miałem na myśli. Chociaż szczerze, to się zastanawiam, co ci strzeliło, że postanowiłaś coś takiego zrobić. Co do Megan, to ona od początku wiedziała, że coś jest nie tak, ale ja po prostu nie chciałem w to uwierzyć. Myślisz, że wybaczy mi moją głupotę?
- Nie wiem, bardzo przeżyła to, że jej nie wierzyłeś. Musisz dać jej trochę czasu i zaufać. To podstawa związku.
- Nie wiele to pomogło, ale dziękuję.  - uśmiechnął się delikatnie.
- Uścisk? - wyciągnęłam ramiona.
- Pewnie. - powiedział i przytuli mnie mocno. - Cholera, Katherine, ale jesteś zimna.
- Udam, że tego nie słyszałam. - mruknęłam ze śmiechem.
- Mówię serio. - odsunął się trochę. - Lepiej chodźmy do domu.
- No dobra, masz rację. Jest już za zimno i za późno na siedzenie na dachu.
- Ale na zjedzenie czegoś dobrego nigdy nie jest za późno.
- Pewnie. - zaśmiałam się. - Szczególnie jeśli nazywasz się Niall Horan i jest się głodnym 24 godziny na dobę 7 dni w tygodniu.
Ze śmiechem, w przyjemnej atmosferze wróciliśmy do domu.
Miejmy nadzieję, że teraz wróci wszystko do normy.

______________________________________________
Jak się macie? U mnie jest ok.
Mam nadzieję, że rozdział się wam spodobał. Naprawdę bardzo was proszę, że jeśli czytasz rozdział, to zostaw po sobie komentarz i podziel się ze mną swoją opinią.
Myślę, że rozdział nie jest taki zły, ale wiem, że końcówka mogła być lepsza.
Kolejny rozdział w grudniu.

Buziaki. xx
~ unromanticgirl