niedziela, 19 października 2014

Przyłapani.

Jest mi za ciepło, a wręcz gorąco i jakiś ciężar przygniata moją klatkę piersiową. Otwieram zaspane oczy i widzę śpiącego Liama oplatającego mnie jak bluszcz. Jego głowa spoczywa na moich piersiach, lewą rękę ma przerzuconą przez mój brzuch, a nasze nogi są splątane.
Nie bardzo wiem, co on tu robi, w mojej sypialni. Zegarek na szafce nocnej wskazuje południe. Na wpół zamroczona snem, przeciągam się, a Liam mamrocze coś przez sen i oplata mnie ciaśniej. 
Zamykam oczy i próbuję znów zasnąć, ale mój umysł już na tyle się rozbudził, że zaczynam uświadamiać pewne rzeczy:
  • Liam tu jest, bo go o to poprosiłam. - Okey, zrozumiane i zaakceptowane.
  • Pokłóciłam się z Harrym. - To sprawiło, że poczułam się źle. Jednak to było do przewidzenia, bo odkąd zerwaliśmy, kłócimy się za każdym razem, kiedy się widzimy.
  • Jest południe, a to oznacza, że wszyscy już w stali i ktoś może tu wejść w każdej chwili. - KURWA!
- Liam. Liam, obudź się. - szepnęłam.
Zero reakcji. 
- Liam, wstawaj! Pali się. - powiedziałam odrobinę głośniej i szturchnęłam go.
Skrzywił się, jednak nadal spał. Cholera, tu są potrzebne drastyczne środki. Wiem, że to najgłupszy pomysł ever, ale nic lepszego w tej chwili nie przyszło mi do głowy, dlatego włożyłam palec wskazujący do ust, po czym włożyłam mu go do ucha.
Pomysł okazał się skuteczny, aż za bardzo. Tylko nie przewidziałam, że zerwie się tak gwałtowanie. Kiedy Liam się gwałtownie podniósł, stracił równowagę przez nasze splątane razem nogi. Efekt końcowy był taki, że spadłam z łóżka, a on na mnie.
- O Boże! - sapnęłam, ledwo mogąc oddychać.
- Prze... - zaczął mówić szeptem.
- Katherine, co ty się tak szturmolisz. - powiedział Gabriel po polsku.
W tym momencie podziękowałam Bogu, że moje łóżko jest wielkie i wysokie, dzięki czemu nie było nas widać, chociaż upadek z niego w żadnym stopniu nie był przyjemny.
- Nic, po prostu zleciałam z łóżka przez sen. - odparłam nieco piskliwym głosem, również po polsku, po czym wychyliłam się zza łóżka, czując jak każda kość w moim ciele protestuje.
- Od kiedy to ty spadasz z łóżka przez sen. - zaśmiał się.
- Nieważne. - odparłam. - A teraz, skoro widzisz, że żyję, możesz sobie stąd pójść. - i machnęłam ręką jakbym odganiała natrętną muchę.
- Nic ci nie jest? Zachowujesz się jakoś dziwnie. - zmarszczył czoło.
- Tak, na pewno nic mi... - przerwałam w pół zdania, bo poczułam jak Liam przygryza skórę na moim biodrze.
Zamknęłam na chwilę oczy i wzięłam głęboki, drżący oddech.
- Nic mi nie jest, a teraz stąd wyjdź. - powiedziałam siląc się na spokój, podczas gdy dłonie Liama powoli zsuwały w dół moje spodnie od piżamy, a usta składały leniwe pocałunki na odkrytej skórze.
- Jesteś dziwna. - odparł mój młodszy brat, po czym, kręcąc głową, opuścił pokój.
Westchnęłam z ulgą i już miałam wstać, kiedy drzwi ponownie się otworzyły.
- A bym zapomniał. Zamawiamy sobie jedzenie na obiad. Co byś chciała? - spytał Gabbe.
- Eeeemm... - nie wiedziałam co powiedzieć. - Nic. Mam pilną sprawę na mieście, także zjem coś po drodze.
- Jak sobie chcesz. Więcej dla nas. - zaśmiał się i sobie poszedł.
Chwilę później zostałam znów ściągnięta na podłogę.
- Hey. - powiedział Liam uśmiechając się słodko.
- Hey. - odparłam, po czym spojrzałam przelotnie na jego usta.
Przygryzłam swoją wargę, nagle mając ochotę go pocałować. Payne uśmiechnął się jeszcze bardziej, jakby wiedząc o czym myślę. Chwilę później przybliżył swoją twarz i złożył delikatny pocałował kącik moich ust. Odsunął się na centymetr i czekał na mój ruch, patrząc na mnie z wyzwaniem w oczach. Zachichotałam i także pocałowałam go w kącik ust, a wtedy on obrócił lekko głowę i złączył nasze usta. Przez chwilę całkowaliśmy się leniwie, po czym odsunęłam się od niego.
- Pora się zbierać. - powiedziałam.
- Gdzieś się wybierasz? - spytał.
- Muszę cię jakoś przemycić, żeby nikt cię nie zauważył. - odparłam. - Chociaż twoje gabaryty nie ułatwiają sprawy. - zmarszczyłam nos.
- Kiedy marszczysz nos, między brwiami pojawia cię się tak  bruzda w kształcie litery "V". - stwierdził i dotknął wspomnianego miejsca.
- Nie zmieniaj tematu, Payne.
- Ja tu stwierdzam fakty, Glass.
- Nieważne. Złaź ze mnie. Idę pod prysznic.
Liam jeszcze raz pocałował moje usta, po czym odsunął się ode mnie. W końcu wstałam z podłogi i poszłam do łazienki.
Po prysznicu i wykonaniu podstawowych czynności toaletowych, wróciłam do sypialni, skąd skierowałam się do garderoby. Wyjęłam z szuflady komplet bielizny w kolorze ciemnego burgundu, wpadającego niemal w czerń i wzięłam się za ubieranie go. [LINK]
Właśnie ubierałam koronkowe figi, kiedy usłyszałam za sobą głos.
- Co za piękny widok. Naga, mokra kobieta ubierająca bieliznę. Mmm... jest na co popatrzeć. - westchnął.
- Powoli wchodzi ci to w krew. - mruknęłam sięgając po stanik. - Zapniesz mi stanik? - spytałam patrząc na niego przez ramię.
- Wolałbym go z ciebie zdjąć niż pomóc założyć. - uśmiechnął się uwodzicielsko.
- Jesteś strasznie monotematyczny.
- Ale nie możesz zaprzeczyć, że to ci się we mnie podoba.
Przewróciłam oczami.
- To pomożesz mi czy nie?
- Och, nie bądź taka sztywna. - śmiejąc się podszedł do mnie. - Pomogę, pomogę. Jednak chciałbym jakiś bonusik. - klepnął mnie w pośladki.
- Hey! - odwróciłam się zaskoczona. - Nie wierzę, że to zrobiłeś!
- No to uwierz. - uśmiechnął się szelmowsko i znów mnie klepnął w pośladki.
Patrzyłam na niego z niemym oburzeniem, mając lekko rozchylone usta i mrużąc przy tym oczy.
- Wyglądasz jak ryba bez wody. - zaśmiał się gardłowo, co zabrzmiało niebywale seksownie.
Cholerny Payne! Doskonale wie jak pobudzić kobiece libido.
- Za to ty wyglądasz jak kot czekający na śmietankę.
- To może będziesz moją śmietanką?
- Twoją? Nigdy w życiu.
- Och, no nie bądź taka! Wiem, że tego chcesz.
- Mam co do tego wątpliwości.
- Czy ty próbujesz urazić moją męską dumę? - spojrzał na mnie oskarżycielsko, po czym uśmiechnął się szeroko. - Ups, nie udało ci się.
- Jesteś taki dziecinny.
- Uważaj, bo oskarżą cię jeszcze o molestowanie.
W takich chwilach jak te, zastanawiam się czy ten facet jest w ogóle normalny, bo na chwilę obecną mam ogromne wątpliwości.
Kręcąc głową, odsunęłam się od niego i przeszłam do dalszej części garderoby kompletować strój na dziś. Zdecydowałam się na burgundową spódniczkę, zwykły czarny T-shirt z białym nadrukiem, czarne rajstopy i czarną, skórzaną kurtkę. Do tego buty na platformie z ćwiekami, burgundowa torebka, trzy bransoletki, czarna czapka i komin w tym samym kolorze. [LINK]
- Masz zamiar mnie ignorować? - spytał Liam, po pięciu minutach ciszy.
- Być może. - odwróciłam się do niego. - A co? Cierpisz na brak uwagi?
- Z twojej strony? Owszem.
- Och, zapomniałam o rzeszy nastolatek śliniących się do ciebie w praktycznie każdym kraju na świecie. - wyszłam z garderoby ze skompletowanym strojem w dłoniach.
- Czyżby wielka Katherine Glass była o mnie zazdrosna?
- O ciebie? - prychnęłam. - Nie w tym świecie, kochaniutki.
- O mój Boże! Jesteś zazdrosna! - wykrzyknął, patrząc na mnie z niedowierzaniem.
- Niby o co? My tylko się przyjaźnimy i od czasu do czasu ze sobą sypiamy. - powiedziałam nonszalancko i usiadłam na łóżku.
- Jesteś strasznie mało przekonująca, Glass. - powiedział, kiedy stanął między moimi nogami. - Ale powiedzmy, że ci wierzę. - wtedy mnie pocałował.
Z początku nie reagowałam. Byłam trochę na niego zła, za jego głupie zachowanie, ale powoli wkupywał się w moje łaski. Całował mnie delikatnie, ale z pasją, jakby czekając na przyzwolenie na więcej, znacznie więcej. W końcu się poddałam i pogłębiłam pocałunek. Wtedy on pchnął mnie na plecy i pocałunkami zszedł niżej przez brodę, krzywiznę szczęki, ucho aż do miejsca, gdzie kark łączy się z barkiem i oto przepadłam z kretesem.
Wiedziałam, że to nie jest najodpowiedniejszy moment na takie ekscesy, ale cholera, czułam się tak dobrze.
Jednak ta pełna zapomnienia chwila nie trwała zbyt długo.
- Dzwoniłaś do mnie w nocy, to jak tylko znalazłam czas przyjechałam do ciebie. - usłyszałam głos Darcy. - O kurwa! - obróciłam w bok głowę i zobaczyłam zaskoczoną Darcy, a za nią Zayna.
@##%^&*(*&^%$$#@@!!!!!!!! Właśnie takiej sytuacji starałam się uniknąć, a tu proszę. Jak zwykle mam szczęście do bycia przyłapaną w łóżku z facetem.
- Eee... To nie to co myślisz! - powiedziałam szybko.
- Ja nic nie myślę. - odparła Darcy. - Ale oczekuję wyjaśnień.
- Nie wierzę. - stwierdził Zayn, po czym wybuchnął śmiechem.
Byliśmy z Liamem totalnie zażenowani.
Boże, dlaczego właśnie nie pochłania mnie czarna dziura?!
Oboje z Liamem, szybko się ubraliśmy po czym chłopcy wyszli z pokoju.
Siedziałam przed toaletką i kończyłam mój makijaż, a Darcy przyglądała mi się.
- Więc co ci strzeliło żeby sypiać z najlepszym przyjacielem swojego byłego? - spytała bez ogródek.
- A co w tym złego? - odpowiedziałam pytaniem na pytanie.
- No nie wiem, może to doprowadzi do tego, że oni się pokłócą?
- Wątpię. Harry'ego w ogóle nie obchodzi co ja robię.
- Jaaasne i dlatego tak od niechcenia pyta się co robiliśmy u ciebie albo czy wychodziliśmy z tobą.
Z wrażenia aż ręka mi zadrżała, a szminka, którą właśnie się malowałam, maznęła mi policzek.
- Nie żartuj sobie ze mnie, bo to mnie wcale nie bawi.
- Nie żartuję, mówię ci co było ledwie tydzień temu.
- Taa, tylko to było zanim moi bracia poszli do jego mieszkania i, najmniej oględnie mówiąc, obili mu mordę.
- Pierdolisz!
- Nie, serio. Alan się przyznał.
- O kurwa! - zaczęła się śmiać jak opętana. - Jakie to typowo jaskiniowe myślenie.
Temat mnie i Liama odszedł w zapomnienie. Już więcej nie wracałyśmy do niego. Po prostu nie było sensu. Darcy doskonale wiedziała, że zrobię co zechcę.
Kiedy wyszłyśmy z sypialni, zastałyśmy Liama i Zayna cicho rozmawiających koło moich drzwi, ale na nasz widok zamilkli.
- To co, idziemy na dół? - spytałam.
- Czemu nie. - odparł cicho Liam.
- Boże, jakie z was rozlazłe pizdy. Chodźcie już, a nie sracie w gacie. - powiedziała Darcy z typową dla siebie otwartością, po czym pociągnęła mnie za rękę na dół.
Byłam trochę zdenerwowana, bo nie wiedziałam jak wytłumaczyć tu obecność Liama, szczególnie że nikt nie widział jak tu się zjawił. Jednak okazało się, że nie było się o co martwić.
Dlaczego? Już wyjaśniam.
Szliśmy powoli po schodach. No dobra, to wcale nie było powoli. Owszem, chłopcy szli powoli za nami, ale ja z Dar praktycznie z nich zbiegłyśmy.
W salonie siedzieli moi bracia wraz z Niallem i Megan jedząc obiad.
- Cześć wam! - powiedziałam silnąc się na normalny ton.
- Cześć! - odpowiedzieli chórem.
- Cześć Liam. Jakoś cię wcześniej nie zauważyłem. Kiedy przyszedłeś? - spytał jak zawsze podejżliwy Alan.
Myślałam, że zaraz dostanę zawału.
Już otwierałam usta, żeby wymyślić jakąś wymówkę, kiedy wyprzedziła mnie Darcy.
- Przyszedł ze mną i Zaynem. Nie widziałeś? No cóż, staruszku, najwyższa pora odwiedzić okulistę. - pokiwała smętnie głową z wszechwiedzącą miną. - O, jedzenie! - podeszła do stołu i, niczym się nie przejmując, zgarnęła kilka frytek z talerza Alana.
- Pewnie, Darcy. Możesz się poczęstować, a wręcz nalegam. - mruknął z sarkazmem Al.
- Nie jęcz, staruszku. Z grymasem ci nie do twarzy, ale skoro już nalegasz, to chętnie się poczęstuję. - mówiąc to zabrała mu talerz sprzed nosa i usiadła na wolnym miejscu przy stole.
Alan z wrażenia aż się zapowietrzył. Wszyscy patrzyli na nią w niemym zaskoczeniu, a ja wewnętrzenie zwijałam się ze śmiechu.
Nagle Darcy przerwała jedzenie i uderzyła się w czoło.
- Boże, gdzie moje maniery! - wykrzyknęła. - Gdyby mama mnie teraz zobaczyła, udusiłaby mnie gołymi rękami,
Jeśli myślicie, że oddała talerz mojemu bratu, to jesteście w błędzie. Wstała od stołu, podeszła do Ala, zabrała mu serwetkę z kolan i wróciła na swoje miejsce.
- Teraz jest idealnie. - westchnęła z zadowoleniem i zajęła się jedzeniem.
Moje ramiona telepały się jak przy napadzie padaczki, a od w oczach stanęły łzy od powstrzymywanego śmiechu.
Kiedy spojrzała na mnie, uśmiechnęłam się szeroko i ruchem warg powiedziałam "dziękuję"*, a ona zrobiła minę dumnej matrony z okresu regencji, której przyjęcie okazało się wyjątkowo udane.
I jak tu jej nie kochać?

_____________________
* Wybaczcie, ale nie wiedziałam jak to ubrać w słowa, ale można raczej się domyślić o co mi chodzi. :P

_________________________________
Witam po baaaaaardzo długiej przerwie.
Po pierwsze, strasznie was przepraszam, że tyle to trwało, ale w końcu udało mi się dokończyć ten rozdział. Pracowałam nad nim niemal 4 miesiące, co mnie samą też szokuje, ale po prostu coś mi nie szło pisanie.
Po drugie, nie wiem, jak będzie z pisaniem kolejnych rozdziałów. Ostatnio brakuje mi weny, ale przede wszystkim czasu, bo w tym roku kończę liceum. Wiem, że to kiepskie wytłumaczenie, ale cóż, jedyne jakie mam. Dlatego uzbojcie się w cierpliwość.
Po trzecie, koniec opowiadania zbliża się wielkimi krokami.
Po czwarte i ostatnie, w sprawie kontynuacji. Jest spore prawdopodobieństwo, że takowe się pojawi, ale wszystko zależy od was. Ponownie aktywuję ankietę w tej sprawie, także możecie zdecydować co chcecie.

Jeśli doceniasz mój trud włożony w napisanie tego rozdziału, pozostaw po sobie komentarz. :)


Buziaki. xx
~ unromanticgirl