piątek, 15 czerwca 2012

Zabawa w 20 pytań.

"Wczorajszy dzień obfitował w różne zdarzenia, ale był to bardzo pozytywny dzień. Tak po zastanowieniu w Londynie przydarzają mi się same dobre rzeczy albo one dominują maskując te złe zdarzenia.
Co do wczorajszego dnia. Chciałabym go powtórzyć. Dobra nie będę się rozpisywać, bo pora zrobić sobie śniadanie. Czy mi się zdaje, cz ktoś puka? No. To ja mykam. Może jeszcze zajrzę. Buziaki. :*"
Poszłam otworzyć drzwi.
- Wow, przyszło śniadanie.
Przed drzwiami stał Harry z torebką pełną czegoś bardzo ładnie pachnącego.
- Pomyślałem, że może miałbyś ochotę zjeść ze mną śniadanie.
- Jeśli to są rogaliki nadziewane czekoladą z piekarni na rogu, to śmiało wchodź.
- Skąd wiedziałaś? - spytał ze zdziwioną miną.
- Harry, ja ten zapach rozpoznam wszędzie, a tak na serio to co jakiś czas sama je kupuje.
Zaprowadziłam go do kuchni.
- Ładnie tu.
- Dziękuję. Sama urządzałam. Napijesz się czegoś. Kawy? Herbaty?
- Może być kawa.
Szybko nalałam mu kawy do kubka, zabrałam rogaliki i wyłożyłam na talerz.
- Tak więc, co cię tu sprowadza?
- Chciałbym cię lepiej poznać.
- O miło.
- Zagramy w 20 pytań?
- Nie wiem czy aż tyle znajdziesz, ale próbuj. - powiedziałam i ugryzłam jeszcze ciepłego rogalika.
- Hmm... Dlaczego trzy imiona?
- Rodzinna tradycja.
- Pierwsze imię...
- Moje.
- To  drugie...
- W moim przypadku po mamie. Drugie imię zawsze jest po rodzicach, dziadkach, pradziadkach i tak dalej.
- No to trzecie po...
- Rodzicach chrzestnych. Już masz 4 pytania. Brawo.
- Kiedy masz urodziny?
- 24 stycznia, czyli tydzień przed twoimi.
- Lubisz One Direction?
- Wiedziałam, że o to spytasz. Tak, lubię was, ale nie jestem kompletnie obłąkaną, piszczącą fanką. Jesteście ludźmi, nie zwierzętami w cyrku.
- Słuszna uwaga. Znasz któregoś z chłopaków?
- Hmm... Ciebie, Louisa z widzenia. Wtedy w sklepie. Reszty nie znam, chociaż? A no tak. Znam Liama. - odpowiedziałam z szerokim uśmiechem na twarzy.
- Skąd o ile można wiedzieć?
- On już mnie pewnie nie pamięta. Poznaliśmy się na obozie muzycznym. Miałam wtedy 11, a on 12 lat. Stare dzieje.
- Pizza czy hamburger?
- Oczywiście, że pizza.
- Ilu miałaś wcześniej chłopaków?
- O masz. Nie lubię tego pytania, ale jeśli mam być szczera to dwóch.
- Co o tym zadecydowało?
- Ogromna niezgodność charakterów. Dobra koniec tematu. Masz jeszcze 9 pytań.
- Gdy byłaś mała o czym marzyłaś?
- O znalezieniu domu, w którym zamieszkam na stałe. Jeszcze 8.
- Lubisz mnie?
- Nie. Hmm... Tak. Yyy... Nie wiem, a tak na serio to tak.
- Jakaś ty nie zdecydowana. Mam u ciebie jakieś szanse?
- Yyy... Nie mam zwyczaju bawić się ludźmi. Gdybyś ich nie miał, to na pewno bym się z tobą nie umówiła.
- Czy ...
"Nie ty nie zatrzymasz mnie,
A choćbyś bardzo chciał,
Ja idę swoją drogą,
Wciąż ten sam.
Nie zatrzymasz mnie,
Bo nie zatrzyma nic,
 Ja twardo wciąż przed siebie będę iść..."
Lecz niestety przerwał mu dzwonek mojego telefonu. Nawet nie patrząc na ekran wiedziałam kto dzwoni. Odrzuciłam połączenie.
- Tak?
- Czy u...

" Nie ty nie zatrzymasz mnie,
 A choćbyś bardzo chciał..."
Znów odrzuciłam. Przestań dzwonić.

-Mów.
- Umówisz się ...

" Nie ty nie zatrzymasz mnie,
 A choćbyś bardzo chciał..."

Człowieku, weź się odwal. Musiałam się wyjątkowo ze złościć, bo zaczęłam mówić po polsku.
- No co za idiota. Czy nie rozumie słowa nie? Nie chcę z nim gadać, a on dzwoni.
- Co? - spytał zdezorientowany Harry.
- Co? A nic. Po prostu takie tam, yyy... nic ważnego. To co chciałeś powiedzieć?
- Chciałem się spytać, czy jest szansa, że się jeszcze ze mną umówisz?
- Raczej tak. Nudny to ty nie jesteś, więc tak.
- Że jak?
- Niektórzy ludzie, powierzchownie wydają się być interesującymi ludźmi, ale przy bliższym poznaniu tracą na wartości, bo to co się wydawało inteligencją i humorem, okazuje się złudzeniem.
- Ciekawe. Ulubione miejsce?
- Pemberley. Piękne miejsce w hrabstwie Hampshire, a dokładniej w Winchester. Tak zwana "Rodowa siedziba rodziny Glassów".
Harry uśmiechnął się. Już miał zadać kolejne pytanie, gdy zadzwonił telefon. Tym razem jego.
- Halo? Tak wiem, że jest dziś podpisywanie płyt. O której mam być? Tak, Liam spokojnie zdążę. Przecież mam jeszcze 2 godziny. Ale... Będę za godzinę. Zadowolony? Do zobaczenia. Co za człowiek.
- Zorganizowany jak zawsze.
- Taa. Przyszłabyś na podpisywanie płyt?
- Chętnie, ale muszę dziś zawieść Miki'ego do właściciela. Zadałeś bodajże 18 pytań, nieźle.
- Dzięki. Ulubiony kolor?
- Nie mam. Każda barwa ma coś w sobie.
- Ostatnie pytanie. Mo...

"Just a little bit (ah)
Just a little bit (Ahh)
 Is what you need..."
Just a little bit (ohh)

- No ludzie, co wy macie z tym dzwonieniem. - sprawdziłam wyświetlacz. - Sorki, ale to akurat muszę odebrać. Halo?
- Witam, panno Glass.
- Do rzeczy Scott. Nie mam czasu.
-  Fundacja założona przez pani dziadka organizuje dziś bal charytatywny. Powinnaś się pojawić.
- Jak miło, że mi to mówisz, ale nie mogłeś wcześniej? Zresztą nieważne. Będę tam. O której się zaczyna?
- O 20:30.
- Naturalnie. Nie za późno, ani nie za wcześnie. Strój wieczorowy?
- Tak.
- Będę o 20.  Do zobaczenia. Nie no ten to ma wyczucie czasu. Nieważne. Twoje ostatnie pytanie?
Nawet nie zauważyłam, kiedy stanął obok mnie.
- Mogę cię pocałować?
- Już myślałam, że o to nie zapytasz.
Wtedy mnie pocałował. Z początku było niewinnie, lecz moja frustracja spowodowana telefonami, zmotywowała mnie do pogłębienia pocałunku.
Trzeba przyznać, lubię go całować. To jest jak narkotyk. Trochę uzależnia.
Po kilku minutach, ciężko dysząc, oderwaliśmy się od siebie.
- Hmm... Na mnie już pora. Chłopaki czekają.
- Taak, to do zobaczenia, Harry.
Jeszcze raz musnął moje usta i odsunął się ode mnie.
- Sam się odprowadzę do drzwi.
I już go nie było. Hmm... Zdecydowanie mi się podoba.

3 komentarze:

  1. ciekawy rozdział :3 bardzo podoba mi się Twoje opowiadanie.
    zapraszam do mnie http://just-to-see-your-smile.blogspot.com/ :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki. :*
    Jak znajdę czas na pewno przeczytam :D

    OdpowiedzUsuń