czwartek, 16 sierpnia 2012

Ciężkie chwile.

* Dwa miesiące później - początek czerwca*

Okres, który Katherine spędziła w szpitalu, był dużą próbą dla naszego związku. Z początku wydawałoby się, że wszystko powoli zaczyna wracać do normy. Teraz już nie miałem takiej pewności. Katherine zamykała się przede mną, ale nie chciała powiedzieć o co chodzi. Widziałem, że coś ją gryzie. 
Nie zawsze mogłem być przy niej, bo wiadomo - trasa koncertowa i te sprawy, ale jak tylko mogłem to wracałem do Londynu. 
Nie do końca rozumiałem co się działo, ale męczyła mnie ta sytuacja. 
Obecnie został nam tydzień do powrotu z trasy. Pewnie już dawno bym wrócił, ale moja mama, Kath i Alan, kazali mi wrócić do Australii.
Skoro ona tego chciała, nie miałem innego wyboru.
Jeszcze ta cholerna prasa... Zero spokoju.


Tym czasem w Polsce...

* Perspektywa Gabriela. *


To co przydarzyło się mojej siostrze, było ciosem dla całej rodziny. Szczególnie dla taty i Alana.
No cóż, w końcu była oczkiem w głowie papy i jedyną siostrą Ala, a zarazem jego najlepszą przyjaciółką.
Czasami im tego zazdrościłem. Kate i Al, z tego co pamiętam, w dzieciństwie byli jak bliźniaki. Takie papużki nierozłączki.
Między mną a Kath więź zrodziła się znacznie później. Miałem wtedy 10 lat, a ona 12.
Uwielbiałem wtedy unihokej. Latałem po całym domu z kijem do hokeja i uderzałem nim w piłkę.
W końcu za mocno się zamachnąłem i zrzuciłem z półki w salonie porcelanowy serwis do herbaty. Byłoby wszystko okej, gdyby to nie był ten serwis, który rodzice dostali w prezencie ślubnym.
Szczerze, to ja wiedziałem, że będę miał przerąbane. No cóż, trzeba przyznać, że matka ma despotyczny charakter. 
Na moje nieszczęście, nie było szans, żebym to posprzątał, bo mama właśnie otwierała drzwi do domu.
Zwabiona hałasem, Katherine szybko zbiegła na dół.
Spojrzała na półkę, potem na mnie z kijem i domyśliła się co się świeci.
Mama właśnie weszła na korytarz i rozejrzała się. W ostatniej chwili Kath wyrwała mi kij.
Kiedy matka nas zauważyła od razu zorientowała się, że co się stało, ale jako że Kate przymała kij, cała wina poszła na nią. Chciałem się przyznać, ale jedno ostrzegawcze spojrzenie Katy wystarczyło by mnie uciszyć.
Opowiedziała matce jak to uczyła mnie "precyzyjnie kierować kij, aby piłeczka toczyła się prostym torem".
No cóż, trzeba przyznać, Katherine jeśli chce potrafi być przekonująca. Nawet mnie wtedy przekonała.
Zdaje mi się, że to wtedy zaczęły się ze sobą kłócić. Z biegiem czasu coraz bardziej się kłóciły.
Czasem czułem się winny, bo miałem wrażenie, że to przeze mnie się zaczęły kłócić, ale Kath zawsze temu zaprzeczała.
Więź między nami była inna, niż jej więź z Alanem. Nasza opierała się na wzajemnej opiekuńczości.
Co prawda, bywaliśmy dla siebie złośliwi i cyniczni, ale zawsze jedno stawało w obronie drugiego.
Dlatego musiałem postąpić tak, a nie inaczej. 
Kilka dni temu był mój bal gimnazjalny. Nie miałem na niego ochoty iść, ale tańczyłem poloneza i obiecałem Kate, że pójdę i się będę świetnie bawić, więc nie miałem wyboru.
To było takie potrójne święto - bal, dzień dziecka i... moje urodziny.
Nie powiem żebym był trzeźwy jak wracałem do domu, ale to co się wtedy dowiedziałem, było tak nierealne,więc uważałem, że to był po prostu pijacki bełkot jednego z moich kumpli, albo ja się przesłyszałem.
Ale tak to już bywa, że nawaleni w sztok ludzie najczęściej mówią prawdę.
Dlatego teraz szedłem korytarzem w kierunku sporej grupki pod klasą.
Wczoraj Jacek, nazywany przez wszystkich "Jacko", potwierdził wszystko co dowiedziałem się po balu.
Będąc jakiś metr od nich, słyszałem jak gada jakieś niestworzone rzeczy o mojej siostrze.
Jeszcze się nie domyśliliście, kto jest taki fałszywy?
Odpowiedź jest prosta - Caitlyn.
Niby taka oddana przyjaciółka, a potem rozsiewa plotki na każdego.
Wiedziałem, że jak się na nią wydrę, to stanę się głównym obiektem jej plotek. Cóż, mówi się trudno.
Podszedłem do niej.


- Ładnie to tak obrabiać dupę swojej przyjaciółce? - spytałem.
- Ale o czym ty do mnie mówisz?! Weź się ogarnij, Gabriel. - udawała niewinną.
- O tym jak to rozsiewasz plotki na temat mojej siostry.
- Ja nie mam z tym nic wspólnego. - rozejrzała się jakby szukała pomocy, ale nikt nie miał ochoty ze mną zadzierać.
- Nie udawaj niewinnej. Dobrze cię znam. - odwróciłem się do jej chłopaka, który stał obok. Sięgał mi ledwie do ramion. - Chłopie, radzę ci ją rzucić. To zwykła szmata. Wykorzysta cię jak każdego, a potem będziesz latał za nią z wywieszonym jęzorem. - Ernest zrobił oburzoną minę, ale nic się nie odezwał.
- Że co proszę?! - Caitlyn gwałtownie gestykulowała. - Gabbe, pojebało cię całkiem?! Jesteś bardziej walnięty niż twoja głupia siostrunia.
- Kurwa, jaka ty jesteś pojebana. Nie dziwię się, że Kate ostrzegała mnie przed tobą. - spojrzałem na nią jak na coś obrzydliwego. - Brzydzę się tobą. Żałuję, że się z tobą przespałem.- spojrzałem na Ernesta. - Powodzenia stary przy ujeżdżaniu szmaty. - jeszcze raz odwróciłem się do Cait. - Żeby nie było, że nie ostrzegałem. Jeszcze raz zrobisz jakąś plotę na temat mnie lub mojej rodziny, a ucierpi twoja i tak już dawno zszargana reputacja. - Zamilkłem na chwilę. - Wychowano mnie na dżentelmena, ale jak to mawiał mój dziadek, nie wszystkie ladacznice można traktować jak damy, a ty jesteś tego przykładem. Nara.
Wściekłość buzowała we mnie. Żeby jej nie uderzyć szybko odszedłem od niej i poszedłem usiąść na ławce obok Jacko.
- Coś ty jej nagadał? - spytał mnie przyjaciel.
- To na co dawno sobie zasłużyła. - zmarszczyłem czoło. - Chociaż mogłem sobie darować wzmiankę o tym, że z nią spałem.
- Mogłeś. - przytaknął Jacek. - Ale przynajmniej nie będzie mogła udawać świętej.
- Taa, ale znając ją obróci to wszystko przeciwko mnie i zrobi z siebie ofiarę. Jak zwykle z resztą. - westchnąłem. - Takich ludzi powinno się linczować.
- Ona ewidentnie ma coś do twojej siostry. - ściszył głos. - Wiesz, że ona prowadza się na osiedlu z Igorem? Totalnie do niego zarywa, a niby jest taka zakochana w Ernim.
Zaśmiałem się.
- To się dziewczyna rozczaruje. - pokręciłem głową. - Z niego taki pantoflarz jak ze francuski kochanek.
- Co prawda francuzem nie jesteś, ale... - uśmiechnął się chytrze.
- Spadaj. - odparłem. - Nie moja wina, że brytyjski akcent jest pociągający.
- Taa i niby dzięki niemu, przez całe gimnazjum, miałeś więcej dziewczyn, niż ja przez całe swoje życie będę miał? Oj, Glass. Bajki opowiadasz.
- Ale wracając do Igora. Facet nie jest przykładem ideału. Gorzej, on bywa jak typki z pod ciemnej gwiazdy.
- A ty skąd to wiesz? - spytał zaciekawiony Jacko.
- Moja siostra przekonała się o tym aż za bardzo. - zacisnąłem pięści. - Jak go widzę, to mam ochotę mu przyłożyć, a on zawsze uśmiecha się ironicznie.
- Zalazł ci za skórę. - stwierdził mój przyjaciel.
- I to jeszcze jak, a ona razem z nim. - usłyszałem dzwonek. - Dobra, chodźmy na religię.
- Taa. - zaśmiał się. - Idziemy się uczyć przebaczać bliźnim.
Poklepałem Jacka po plecach.
- Jacko, ty się kiedyś doigrasz chłopie.
- I co? Wylejesz na mnie brytyjską herbatkę?
- Gorzej. - zrobiłem groźną minę. - Nauczę cię jeździć konno. Tyle że na końskim brzuchu. Może jak dostaniesz kopytem to się trochę ogarniesz.
- Tak jest... - zasalutował. - lordzie Glass.
- Serio, tobie nic nie można powiedzieć. Poza tym to mojemu ojcu przysługuje tytuł "lorda Glassa", albo raczej "lorda Straphmore'a", a potem on przechodzi na Alana. Ja jestem sir Gabriel Anthony Jonathan Glass.
- A twoja siostra to...
Weszliśmy do klasy i usiedliśmy w ławce.
- Lady Wilton. Ona dziedziczyła po babci. W tej stronie rodziny jest tak, że to żeńska strona dziedziczy, ale ja kompletnie nie wiem o co chodzi. Dzięki naszej "kochanej" historyczce, nie lubuje się w historii, tym bardziej rodziny.
- Coś mi tu nie pasuje. Skoro twój ojciec dziedziczył tytuł to chyba powinien dostać tą waszą siedzibę rodową.
- Niby tak, ale Pemberley nie podlega majoratowi. Nasz dom z Dorset podlega majoratowi. To była niby ta główna siedziba rodowa, ale mój pradziadek przeniósł się do Hampshire.  I wtedy... dobra koniec rozmowy, bo facetka się na mnie dziwnie patrzy.

*wieczór*

Tak jak zwykle siedziałem u siebie w pokoju z laptopem na kolanach. Przeglądałem różne strony i pisałem ze znajomymi.
No cóż, w szkole zrobiło się głośno o tym "jak to Gabriel wrzeszczał na Caitlyn i rozgłosił wszystkim, że przespał się z nią". Cudownie, prawda?
Ale co mnie obchodzi cudza opinia i tak będę miał lepszą reputację niż Cait.
Nagle usłyszałem jak coś huknęło na dworze. Coś jakby samochód się z czymś zderzył.
Odłożyłem laptop na biurko i szybko się zerwałem z fotela.
Wyszedłem na balkon, ale niczego nie zauważyłem.
Pięć minut później ulicą jechała karetka i policja.
Co się mogło stać? Nie miałem pojęcia.
Wróciłem do pokoju, ale szybko z niego wyszedłem i zbiegłem po schodach  na dół.
Włożyłem pierwsze lepsze buty i wybiegłem na dwór.
Nie ja jeden to zrobiłem. Zauważyłem, że wszyscy zmierzają w kierunku rozwidlenia dróg, kilka domów dalej.
To co tam zobaczyłem nie było przyjemne dla oka. Jakaś dziewczyna leżała na przedniej masce samochodu.
Po chwili uświadomiłem sobie, że to Caitlyn. Nie ruszała.
Choćbym nie wiem jak ją nie lubił, nigdy bym jej czegoś takiego nie życzył.
Zapytałem się moją sąsiadkę, co się stało.
- Pijany facet wjechał prosto na Caitlyn. - mówiła łamiącym się głosem. - Była tuż za zakrętem. Nie zauważył jej. Biedna dziewczyna, zmarła tak młodo.
Nie mogłem uwierzyć w to co ona powiedziała.
Caitlyn nie żyła. Byłem zszokowany.
Odwróciłem się na pięcie i jak automat wracałem do domu.
W głowie miałem tysiące myśli.
Dlaczego ona tędy szła o tej porze? Skąd wracała? Dlaczego akurat tą drogą, skoro to najdłuższa droga do jej domu.
Po chwili uświadomiłem sobie, że nie daleko mojego domu mieszka Igor. Czyżby to było powodem jej nocnych spacerów?
Od razu widziałem najczarniejsze scenariusze.
Jakby nie było kiedyś mi się ona podobała. To było zanim zaczęła chodzić z Ernestem i nie zmieniła się nie do poznania.
Zawsze miała trudny charakter i irytujące obejście, ale nie okazywała go aż tak bardzo.
Co prawda, przespała się ze mną, ale to było tuż po jej zerwaniu z Tomkiem.
No cóż, nie miałem do czynienia z dziewicą. Była zbyt wyrachowana i krnąbrna.
Po co ja o tym myślę. Nie powinno się źle mówić ani myśleć o zmarłych.
Na korytarzu zrzuciłem buty i poszedłem do salonu.
- Co tam się stało? - spytał tata, patrząc na mnie z nad papierów.
- Pijany gość potrącił Caitlyn. - powiedziałem.
- Nic jej nie jest? - spytała przestraszona mama.
- Nie żyje. - odparłem. - Zginęła na miejscu.
Odwróciłem się i poszedłem na górę. Mama co jeszcze do mnie mówiła, ale ja nie słuchałem.
W pokoju wyłączyłem laptopa i telefon. Zamknąłem drzwi od pokoju na klucz. Wziąłem I poda i położyłem się do łóżka.
 Muzyką starałem się zagłuszyć własne myśli. Przytłaczały mnie one.
Nie wiem, jak długo leżałem, ale gdy zasnąłem męczyły mnie koszmary.
To nie była łatwa do przespania noc.


____________________
Co tam kochane? U mnie w tej chwili w sam raz.
Podobał się rozdział? Wiem, trochę taki pokręcony.
Po pojawieniu się ponad 30 komentarzy, biorę się za pisanie kolejnego rozdziału.

Buziaki. :*

~ unromanticgirl

30 komentarzy:

  1. Wow ! Zaskakujesz na prawdę! Trochę łezka zakręciła się na końcu szkoda dziewczyny :(
    + czekam na nn

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki długi rozdział !!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak zawsze mega!

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetne tło !

    OdpowiedzUsuń
  5. Smutny koniec nie ma co .

    OdpowiedzUsuń
  6. Zaskakujące ^ ^

    OdpowiedzUsuń
  7. Rozdział smutny , ale bardzo mi się podoba ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. świetny nagłówek, świetny rozdział, świetne opowiadanie, świetna Józiaaa <3 :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Lubię to opowiadanie , nawet bardzooo

    OdpowiedzUsuń
  10. Cudowny!:) czekam na następny ;p

    OdpowiedzUsuń
  11. Zgadzam się z resztą komentarzy xd

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawe co bd dalej !

    OdpowiedzUsuń
  13. Podoba mi się ...

    OdpowiedzUsuń
  14. Naprawdę fajny rozdział...

    OdpowiedzUsuń
  15. Ciekawie , ciekawie ! ;]
    Czekam na nexta ! ;p

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetny ! Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  17. Dodaj już nastepny nie moge sie doczekac. Masz talent dziewczyno!!!

    OdpowiedzUsuń
  18. Czekam na nexta... ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Zgadzam sie z komentarzami powyżej ;]

    OdpowiedzUsuń
  20. Szkoda że tak mało o Katherine w tym rozdziale , ale i tak mi sie podoba , bardzoooo !

    OdpowiedzUsuń
  21. fajny fajny ;) j

    OdpowiedzUsuń
  22. Mega,podoba mi się :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Jak ja lubię to Twoje opowiadanie^^

    OdpowiedzUsuń
  24. Już nie moge się doczekac . ;p

    OdpowiedzUsuń
  25. Brak mi słów , naprawdę ^^

    OdpowiedzUsuń