wtorek, 11 grudnia 2012

Słodziutki potworek zwany Anulką.

- To gdzie  teraz się wybieramy?
- Skoro ja poznałam twoją mamę i Gemmę, to teraz ty powinieneś poznać moich rodziców i Gabriela.
- Czyli wybieramy się do Polski? - spytał z niewyraźną miną.
- Chyba nie powiesz mi, że się ich boisz?
- Nie, skąd. Po prostu chodźmy już na to lotnisko.

~*~

- Witaj w Warszawie. - powiedziałam.
Harry rozejrzał się dookoła i uśmiechnął się.
- Ładnie tu nocą.
- Też tak myślę. Jesteś w stanie iść czy może zamawiamy taksówkę?
- A daleko to, gdzie chcesz iść?
- No tak ze 2 do 3 kilometrów.
- Spać mi się chce. Zamówmy taksówkę. A tak w ogóle to gdzie ty chcesz iść?
- Do mojej cioci Karoliny. Zmęczona też jestem, także wolę teraz nie prowadzić.
Zamówiliśmy taksówkę, podałam adres i skierowaliśmy się na jedno z warszawskich osiedli. Po 15 minutach byliśmy na miejscu. Zapłaciliśmy za taksówkę i poszliśmy z walizkami w stronę domu.
- I tak po prostu, w środku nocy, zadzwonisz do drzwi i powiesz "cześć ciociu"? - spojrzał na zegarek. - Mamy 02:48.
- No tak. - odparłam. - Ciotka Karolina lubi kiedy przyjeżdżam, nawet jeśli budzę ją w środku nocy. - nacisnęłam dzwonek. - Zaraz się przekonasz, a i mamy 03:49, nie ta strefa czasowa.
Chwilę później drzwi się otworzyły i stała w nich zaspana, ale uśmiechnięta ciocia.
- Katherine! - uściskała mnie. - Jak miło cię widzieć. - spojrzała na Harry'ego. - Wchodźcie, wchodźcie. - Zaprosiła nas gestem dłoni. - Na pewno jesteście zmęczeni po podróży.
Weszliśmy do domu i zostawiliśmy walizki na korytarzu. Skierowałam się za ciocią do kuchni, a Hazza podążał za nami, rozglądając się z ciekawości.
- Pokój gościnny wolny czy mam spać na kanapie?
- Nie wygłupiaj się, kochanie, pokój  jest wolny i czeka na ciebie... was. - spojrzała na mnie matczynym wzrokiem. - Tak dawno cię nie widziałam. - powiedziała z przyganą.
- Ciociu, to tylko 4 miesiące.
- Dla mnie to i tak za długo.
- Wiem, wiem. Może wpadnę na święta, ale nie obiecuję.
- Rozumiem. - powiedziała i oparła się o blat kuchenny.
- Może zjecie coś albo napijecie?
- Nie, nie fatyguj się. Nie jestem głodna. Pić też mi się nie chce. - odpowiedziałam. - Ups.  Zapomniałam, że Harry nic nie rozumie. - Spojrzałam na Loczka. - Kochanie, chcesz coś do picia lub do jedzenia?
Ten tylko pokręcił głową, ale było widać, że już zasypia na stojąco.
- Ciociu, wracaj do łóżka. My też się położymy. Jutro pogadamy. Obiecuję.
Podeszłam do niej i pocałowałam ją w policzek, potem wzięłam Harry'ego za rękę i wróciliśmy na korytarz po walizki. Następnie zaprowadziłam go do pokoju gościnnego. Harry był tak zmęczony, że zostawił w progu walizkę i od razu padł na łóżko i zasnął. Spojrzałam na jego walizkę i pokręciłam głową. Cały Hazza, pomyślałam, kiedy jest zmęczony rzuca wszystko gdzie popadnie, a potem się zastanawia. dlaczego jego rzeczy są porozrzucane. Odstawiłam nasze walizki na bok i wyjęłam z mojej piżamę. Jako, że nie raz i nie dwa tu nocowałam, byłam pewna, że gdy tylko Ania się dowie, że tu jestem, od razu wpadnie  mi do pokoju. Chociaż, kiedy ciocia jej powie, że nie jestem sama, to może tego nie zrobi. Przebrana, miałam się już położyć, ale widząc jak Harry śpi w ubraniu, wiedziałam, że będzie mu niewygodnie. Powoli, żeby go nie obudzić, zdjęłam mu bluzę, skarpetki i spodnie. W razie porannej "inwazji", stwierdziłam, że będzie spał w koszulce. Zdjęłam mu jeszcze zegarek i mogłam już iść spać. Spojrzałam na jego spokojną twarz i nie mogąc się oprzeć, odgarnęłam mu gęste loki z czoła. Musiałam tę chwilę uwiecznić, więc zrobiłam mu zdjęcie. Wyglądał słodko. A co mi tam, pomyślałam i dodałam je na Twitterze.

TT:  I love days, when my darling can be with me. @Harry_Styles xx

Położyłam się i przytuliłam do Harolda, a po chwili zasnęłam.

~*~

Obudziło mnie śpiewanie, które bardziej przypominało kota, któremu ktoś nadepnął na ogon. Poza tym ktoś skakał po materacu. Przez chwilę miałam wrażenie, że to Louis z Niallem postanowili się powygłupiać, ale zaraz przypomniałam sobie gdzie jestem. Po chwili zrozumiałam co ten ktoś śpiewa.
- Katlin, Katlin, Katlin i ty Hally tes, wstawac, bo juś lanek, a się bawić cę.
Jęknęłam. Czemu ja nie zamknęłam drzwi na klucz, pomyślałam, przynajmniej bym się wyspała. Wiedziałam, że ona sobie nie daruje, jak mi nie zafunduje specjalnej pobudki.
- No konieć śpania leniuchy. - Ania nadal po nas skakała. - Musicie wstać i się ze mną pobawić.
Lekko uniosłam powieki i spojrzałam na Anię, która wesoło brykała. Jeszcze nie zauważyła, że nie śpię. Harry starał się jeszcze zasnąć i zasłonił sobie głowę poduszką, ale Anulka mu ją wyrwała, rzuciła nią we mnie, a Harry'emu zaczęła krzyczeć do ucha. Nie ma co, miłe powitanie. Była tak zajęta Harrym, że nie zauważyła kiedy się poruszyłam. W następnej chwili zaczęła piszczeć i śmiać się na przemian, gdyż została wciągnięta pod kołdrę i zaatakowana łaskotkami.
- A mama ci nie mówiła, żebyś nas nie budziła? - spytałam Anulę, tuląc ją do siebie.
- Njeeee. - odparła niewinnie. - Kaziała waś budzić ile się tilko da.
- Naprawdę?
- Tjaak, a tjelas nje pać na mnie takim wźlokiem.
- Jakim?
- Jakbyś chciała mnie źjeść.
- Mmmm... a ty taka smakowita, może tak trochę tu dziabne, trochę tam.
- Nje. - próbowała się wyrwać. - On ljepiej śmakuje. - pokazała na Loczka.
- Czy ja wiem... - mina kotka ze Shreka zrobiła swoje. - No dobra, nie będę cię jeść, ale już zmykaj, bo mogę zmienić zdanie, zwłaszcza, że pachniesz mufinkami.
- Okejej, tjo paa. - i już jej nie było.
Oparłam się o poduszkę i zaczęłam się śmiać. Takiej pobudki to jeszcze nie miałam. Spojrzałam na Harry'ego, który siedział z nietęgą miną.
- Mój ty biedaku. - powiedziałam, przytulając go. - Zostałeś pokonany przez sześciolatkę.
- Tak? A ja myślałem, że to jakieś pół diable. Może i słodko wygląda, ale jak coś chce... - patrzył lekko przerażony na drzwi.
- Wieeeem. Mam podobnie za każdym razem jak tu przyjeżdżam. - pocałowałam go w policzek. - Ale i tak ją kocham. To co, panie Styles, wstajemy i idziemy coś jeść?
- Może. - spojrzał na mnie i zaśmiał się lekko. - Fajną masz fryzurę.
- Wiem, istne ptasie gniazdo albo i gorzej.
- Nie jest tak źle, a jak moje loki?
- Bosko jak zawsze. - zrobiłam obrażoną minę. - Jak ty to robisz?
- W końcu jestem Harry Styles, co nie? - uśmiechnął się z wyższością. - Auł, za co to? Przecież ci nic nie zrobiłem. - uniosłam lekko brwi. - Okej, okej, przepraszam.
- Od razu lepiej. - uśmiechnęłam się i dałam mu buziaka w usta.
Zeskoczyłam z łóżka, złapałam moją kosmetyczkę i poszłam w stronę łazienki.
- To ty sobie siedź, a ja wezmę prysznic.
- Mogę też? - poruszył zabawnie brwiami.
- Niee? - zaśmiałam się. - Dzieci są w domu.
Weszłam do łazienki i już miałam zamknąć drzwi, ale musiałam mu jeszcze powiedzieć.
- Przyzwyczajaj się Styles. Ciebie też kiedyś to czeka. - uśmiechnęłam się szeroko i zamknęłam drzwi.
Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Od dobrych pięciu minut woda spływała mi po plecach, kiedy drzwi się otworzyły.
- Ale mówiłaś mi w Nicei, że robiłaś test ciążowy i był negatywny. Przecież sam go widziałem. - przekrzykiwał szum wody.
- Bo nie jestem w ciąży! Poza tym to była twoja wina, że rzygałam jak kot. To ty zamówiłeś owoce morza, chociaż mówiłam ci, że nie będę ich jadła.
- Przecież cię przepraszałem.
- Wiem.
- Dodałaś na Twittera fotkę jak śpię?
- Coś nie na rączkę?
- Nie, bo podpis mi się podoba.
- To dobrze.
- Tylko tyle? A gdzie pikantne wyznanie miłości?
- Wiesz, ciężko wyznawać komuś miłość kiedy piecze cię oko od szamponu.
- To może ja lepiej sobie pójdę?
- Dopiero jak dasz mi ręcznik.
- Spoko. - podaje mi ręcznik. - Proszę.
- Kocham cię.
- Ja ciebie bardziej.
- I tak ma być. - uśmiechnęłam się do niego.

_______________________

6 komentarzy = nowy rozdział

Buziaki. :*

~ unromanticgirl